Świadomy konsument wie, co kupuje... i czyim kosztem.

Organizacje prozwierzęce stale mają pełne ręce roboty. Zwierzaki w schroniskach, fermy futrzarskie, hodowla klatkowa kur i masa innych kwestii. Ich działania są świetne (w większości – więcej poniżej), chociaż szkoda, że nadal mają powód do pracy. Sama też staram się działać w tej materii i z pewnością jest znacznie więcej osób, które aktywniej ode mnie, i często bez reszty, uczestniczą w różnych akcjach, nie mniej – ile mogę to pomogę, bo uważam „tak trzeba” i jest to w zgodzie z moim sumieniem.

            
Wspomniałam już, że działania organizacji zajmujących się prawami zwierząt bardzo mi się podobają, ale większości. Dlaczego nie całość? Weźmy pod lupę największą organizację prozwierzęcą na świecie – PETA. Wprawdzie nie ma swojego oddziału w Polsce, ale staram się być na bieżąco z proklamowanymi przez nich kampaniami. Jest wiele sytuacji, kiedy w pełni się z nimi zgadzam, ale występują też takie, gdy mówię „NIE”. Być może kojarzysz akcję w Polsce, która miała miejsce około 10 lat temu „Pij mleko – będziesz wielki!”… Podobne hasła rozbrzmiały na całym świecie i PETA odniosła się do kampanii popularyzowanej wśród dzieci „Drink milk!”, którą uznała za nieetyczną, gdyż jak twierdzi, zwierzęta są wykorzystywane do produkcji mleka i, aby pokazać swoje niezadowolenie, zmieniła hasło na „Drink beer!”. W tym momencie nie mogę się z zgodzić, zwłaszcza jako osoba pracująca między innymi z dziećmi. Niejednokrotnie mleko jest produkowane, a nie wytwarzane przez krowy – zgodzę się. Dobór słownictwa nie jest tutaj przypadkowy, gdyż pewne hodowle krów mogą przypominać fabryki. Nie zmienia to postaci rzeczy, że zmianie hasła, które w efekcie propaguje picie piwa wśród dzieci – sprzeciwiam się.

Nie wierzę natomiast, że PETA odpuściłaby firmom kosmetycznym, które testują kosmetyki lub ich składniki na zwierzętach. Sprzeciwia się produkowaniu kosmetyków kosztem zwierząt. Patrząc na działania tej organizacji i widząc jak zacięcie walczą o prawa zwierząt, bez mrugnięcia okiem jasno stawiają sprawę i jak twarde posiadają zasady, uważam iż mogę im zaufać w kwestii list firm, które testują kosmetyki, czy też ich składniki na zwierzętach. Zgodnie z literą prawa – w Unii Europejskiej testowanie kosmetyków lub ich składników na zwierzętach jest zabronione, jednak od tej reguły istnieją pewne odstępstwa. Należą do nich „poważne obawy dotyczące bezpieczeństwa”. W tym momencie chciałabym zwrócić Twoją uwagę na inną kwestię. Przyjmuję do świadomości, że można obrać stanowisko, zgodnie z którym „jeśli coś ma zaszkodzić człowiekowi – niech testują na zwierzętach”, ale proszę – zastanów się… Skoro istnieje „poważna obawa dotycząca bezpieczeństwa”, to co musi zawierać ten produkt? Z pewnością substancje, które nie należą do naturalnych. Jeśli ktoś choćby podejrzewa, że może to być substancja niebezpieczna i nawet jeśli zwierzęciu po teście „nic nie będzie” (skutki tych działań zawsze występują), to podejrzenie nie wzięło się z sufitu, czyli substancja co najwyżej nie jest bardzo szkodliwa, ale stale – może być szkodliwa. A później Ty nakładasz to na swoje ciało… Czysta przyjemność! Teraz już nie mówimy o Twoim pięknie kosztem zdrowia zwierząt, ale o Twoim pięknie kosztem Twojego zdrowia. Moim zdaniem – raczej niekorzystna wymiana.

PETA opracowała listy firm, zarówno tych, które testują kosmetyki albo ich składniki na zwierzętach, jak i tych, które nie testują. Podejdź do tego racjonalnie, nawet jeśli się z nimi nie zgadzasz. PETA nie należy do organizacji, która komukolwiek odpuści. Prędzej „przegnie” z promowaniem własnych wartości, o czym pisałam wyżej. Jeśli jednak los laboratoryjnych zwierzaków nie jest Ci obojętny zwróć uwagę na jakich rynkach dostępne są produkty danej firmy. Przedstawię Ci ciekawostkę – aby produkt kosmetyczny mógł trafić na półkę w Chinach, musi zostać przetestowany na zwierzętach. Tym samym fakt, że w UE testowanie kosmetyków na zwierzętach jest zakazane, nie jest równoznaczny z tym, że dana firma w ogóle nie testuje kosmetyków, ani ich składników na zwierzętach. Testuje, ale w innej szerokości geograficznej, dlatego warto zwrócić uwagę i sprawdzić (zwyczajnie – w Internecie), czy w kraju takim jak Chiny kupimy produkt danej marki, czy też nie.
Poniżej prezentuję Ci link, pod którym znajdują się listy firm, które testują i też te, które nie testują kosmetyków na zwierzętach. Warto, abyś zwrócił uwagę i wiedział, co kupujesz. Bądź świadomym konsumentem.

Katarzyna Małkus


*Artykuł niesponsorowany.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zmiany!

Kampania prezydencka 2020 - porażka czy sukces?

Mówię „NIE!” prawom kobiet.