O co chodzi w projekcie ustawy antyaborcyjnej? … i parę moich spostrzeżeń.
Wczoraj pod obrady sejmu wszedł projekt ustawy
zakładającej zakaz aborcji. Staram się być na bieżąco z tym tematem, w związku
z czym poczułam potrzebę wyjaśnienia kilku kwestii. Zacznijmy od krótkiego wyjaśnienia…
W Polsce aborcję można wykonać w trzech
przypadkach: 1) kiedy ciąża jest wynikiem czynu zabronionego (czyli nie tylko w
efekcie gwałtu, ale również np. ze związku kazirodczego); 2) kiedy życie lub
zdrowie kobiety są zagrożone (czyli np. w sytuacji, kiedy u ciężarnej kobiety
zostanie wykryty czerniak, a ciąża na ten rodzaj nowotworu działa stymulująco);
3) kiedy istnieją uzasadnione przesłanki, by twierdzić, że płód jest poważnie
uszkodzony (w tej sytuacji mówimy np. o wykryciu Zespołu Downa).
Pierwsza sprawa jest taka, że odczytany
wczoraj projekt nie jest tym samym, który został złożony do laski marszałkowskiej
w 2016 roku, a taka informacje pojawia się w wielu miejscach. Ówczesny projekt
zakładał całkowity zakaz aborcji, czyli usunięcie wszystkich trzech, wyżej
wymienionych punktów. Obecnie procedowany zakłada usunięcie trzeciego punktu, a
to eliminuje legalnie wykonywane aborcje o ponad 97%.
Druga sprawa jest związana z promowaniem tego
projektu. Mówi się o bestialskim odrywaniu kończyn i miażdżeniu czaszki żywcem.
Mam jedno „ale” – ten sposób wykonywania aborcji jest nielegalny w Polsce. W Polsce,
aby legalnie wykonać aborcję najpierw podaje się środek, dzięki któremu płód ma
obumrzeć, a dopiero później jego szczątki są usuwane.
Czy uważam, że Zespół Downa to poważna wada?
Nie. Jest to wada, ale moim zdaniem nie jest ona poważna. Pracuję z dziećmi
posiadającymi tę niepełnosprawność i uważam, że choć zapewne każdy chce mieć w pełni zdrowe
dziecko, to Zespół Downa nie jest końcem świata. Dzieci i dorosłych ludzi posiadających
tę wadę można przystosować do życia w społeczeństwie, czy zlecić im niektóre
prace (polecam zerknąć na inicjatywę, jaką jest kawiarnia Równik we Wrocławiu,
tam dorosłe osoby z Zespołem Downa są personelem lokalu). Jakiś czas temu było
nawet głośno o pierwszej osobie z tą wadą, która zrobiła doktorat. Problem
natomiast pojawia się w momencie, kiedy okazuje się, że wiele dzieci, które
mają Zespół Downa posiadają również inne wady, np. serca. Wtedy nie jest już
tak kolorowo jak z dziećmi, które posiadają „tylko” Zespół Downa. To jednak
moje zdanie, mam prawo je mieć, tak samo jak Ty masz prawo je podzielać lub
nie.
Ale to tylko jeden przykład, więc odstawmy go
na chwilę na bok. Weźmy pod lupę inny – Zespół Pataua. I w tym przypadku uważam,
że jest to wada poważna, gdyż dziecko, które miało tę wadę żyło najdłużej 5
lat. Większość umiera wkrótce po urodzeniu, a zdjęcia zdeformowanych ciał
takich dzieci bywają dla niektórych osób wręcz straszne i właśnie dlatego ich
tutaj nie umieszczam.
W tym momencie pojawia się pytanie – dlaczego
jedno uznaję za wadę poważną, a innej nie? Możesz się zastanawiać na jakiej podstawie
oceniam czy dana wada jest wg mnie poważna albo nie. W swoim mniemaniu biorę
pod uwagę poziom samodzielności jaki dany dorosły człowiek jest w stanie
osiągnąć – czy potrzebuje opieki całodobowej, w którą wlicza się pomoc w
czynnościach fizjologicznych, czy np. wypełnienie PIT-u, bo z pozostałymi
czynnościami takimi jak zakupy lub praca dana osoba daje sobie radę. Moim
zdaniem trzeba też wziąć pod uwagę przystosowanie do życia w społeczeństwie. Wchodzi
w to oczywiście cała masa innych czynników, jak np. poziom agresji, ale załóżmy,
że jeśli ktoś jest w stanie samodzielnie się oporządzić i obsługiwać jako
kelner w kawiarni – to w miarę sobie radzi. Cały czas podkreślam, że to moje
zdanie na ten temat.
No i w tym momencie mamy problem, bo z
medycznego punktu widzenia zarówno Zespół Downa, jak i Zespół Pataua to ten sam
typ wady genetycznej, czyli trisomia pary chromosomów (w miejscu, gdzie powinny
być dwa chromosomy, istnieją trzy). Tylko, że w przypadku Zespołu Downa mówi o
21 parze chromosomów, a w przypadku Zespołu Pataua mówimy o 13 parze
chromosomów. Można byłoby mnie posądzić o dyskryminację, ale jak już pewnie
zauważyłeś lub zauważyłaś – to czy we własnym sumieniu uznaję daną wadę
genetyczną za poważną, nie jest zależne od postawionej diagnozy, tylko od
zupełnie innych czynników, wpływających w znaczący sposób na jakość życia jednostki.
Pytań rodzi się wiele, ale zasadnicze (choć
niełatwe) zostało mi postawione wprost, kiedy przechodząc pewnego dnia ulicami
Krakowa zostałam zaczepiona przez jedną osobę, która próbowała mnie nakłonić do
podpisania się pod tym projektem. Nie podpisałam się, ale w związku z tym
zadano mi pytanie: „Czy jako feministka dyskryminuje Pani nienarodzone
dziewczynki z Zespołem Downa i Pani zdaniem można je zabić?”. No i odpowiedź na
to pytanie nie jest tak prosta jak życzyłaby sobie tego druga strona, bo w sytuacji,
gdy odpowiedziałabym „Nie” nastąpiłoby kolejne pytanie („To dlaczego Pani nie
podpisze projektu ustawy?”), a jeśli odpowiedziałabym „Tak” – oskarżono by mnie
o wyrażanie zgody na zabójstwo dzieci, co nie jest prawdą.
Zatem kilka sprostowań. Przede wszystkim pytanie
trzeba rozłożyć na dwie części. Po pierwsze – w moim sumieniu aborcja to nie to
samo, co zabójstwo, bo aborcja dotyczy zarodka, a zabójstwo – człowieka,
natomiast człowiek od zarodka różni się tym, że jest w stanie żyć w świecie
zewnętrznym, zaś zarodek nie. To tak gwoli ścisłości. Po drugie – absolutnie nie
jestem za dyskryminacją żadnych zarodków – ani tych z wadami, ani bez, ani
męskich, ani żeńskich, gdyż uważam, że wszystkie należy traktować tak samo i
dlatego uważam, że każda kobieta powinna mieć prawo wykonać aborcję na każdym
zarodku, niezależnie od tego jaki on jest, do 12 tygodnia ciąży. W powyższym
pytaniu pojawia się jeszcze jedna kwestia, która najbardziej budzi mój
sprzeciw.
Osobiście uważam za okropne wykorzystywanie
osób z niepełnosprawnościami, a zwłaszcza tych z Zespołem Downa, do promocji
tego projektu. Nie dlatego, że one nie powinny wiedzieć czym jest aborcja, ale
dlatego, że są to ludzie łatwowierni i wkładanie im do głów własnej ideologii
jest bezczelnym wykorzystaniem ich niepełnosprawności, o której równoprawność w
wodach płodowych niektórzy tak walczą. Osoby z Zespołem Downa, jak i z innymi niepełnosprawnościami
przede wszystkim są bardzo ufni i wierzą w dobre intencje ludzi. Tak więc
wystarczy takiej osobie powiedzieć „W Polsce można zabijać dzieci takie jak Ty,
zanim jeszcze się urodzą.” i to jedno zdanie wystarczy, aby namącić w głowie
komuś, kto nie zna tematu. Z jednej strony wiem o często świadomym i
zamierzonym działaniu, aby taki człowiek został kolejnym przeciwnikiem aborcji,
z drugiej – mam świadomość, że jeśli do jakiegoś tematu podchodzimy emocjonalnie,
a w przypadku aborcji często tak jest, to trudno przedstawić całkiem obiektywnie
wszystkie informacje z nim związane.
Nie jest tajemnicą, że projekt ustawy antyaborcyjnej
jest również walką polityczną, ale sprawę tę można przedstawić w sposób bardzo
stronniczy, co niestety, nierzadko się dzieje. I w tym momencie można
stwierdzić, że pewnie druga strona konfliktu robi to samo. Jej część – być może,
a ja nie jestem w stanie sprawdzić każdego przekazywanego komunikatu w sprawie
aborcji, ale wiem, że można należeć do osób sprzeciwiających się zaostrzeniu
tej ustawy i informacje przedstawiać w sposób obiektywny. Jakiś czas temu zadano
mi pytanie czym jest aborcja. Wyjaśniłam, że to sytuacja, kiedy płód jest
usuwany, a na pytanie „Jak?” powiedziałam, że sposobów jest kilka, ale w Polsce
legalny jest tylko jeden. Rozmowa trochę trwała, ale zawierała jedno kluczowe
zdanie, które idealnie pokazuje, że swojego światopoglądu nie trzeba narzucać,
a mianowicie „Jedni ludzie mówią, że to już człowiek, a inni, że jeszcze nie,
ale każdy sam musi trochę poczytać w różnych źródłach i zdecydować, co myśli na
ten temat.” Jak widać da się przedstawić temat tak, aby nie narzucać wyznawanych
przez siebie wartości.
Niezależnie od tego co myślisz o aborcji, ja
proszę przede wszystkim o możliwie obiektywne przedstawianie informacji, Rozmawiajmy na ten temat. To, czego najbardziej tutaj brakuje
to właśnie dialog. Mój punkt widzenia już znasz i mam nadzieję, że go
uszanujesz.
Katarzyna
Małkus
*Artykuł niesponsorowany.
Komentarze
Prześlij komentarz