Wybory prezydenckie? Przemyśl to dobrze!

Wszyscy dobrze wiemy, że dokładnie za dwa tygodnie (28 czerwca 2020 r.)odbędą się wybory prezydenckie. Uznałam, że to dobry moment, żeby podzielić się moimi przemyśleniami w tym temacie. Scenę polityczną obserwuję trochę dłużej niż posiadam czynne prawo wyborcze, a co do wcześniejszych zdarzeń – również musiałam je poznać, choćby z racji przygotowań do matury z wiedzy o społeczeństwie. Wszyscy również wiemy, że wybory nie zostały oficjalnie odwołane, chociaż nie odbyły się. Sytuacja niecodzienna, a już nas pewno egzotyczna pod kątem życia społecznego. Ostatecznie dochodzę do wniosku, że dobrze się stało, ponieważ każdy ma więcej czasu do przemyśleń, na którego kandydata warto zagłosować, a także możliwość sprawdzenia go w trakcie tak wydarzeń wydarzeń, jakie obecnie mają miejsce. Słowo klucz to „przemyśleć”, ponieważ powiedziałabym, że osób stojących przed tym dylematem jest więcej niż tych zdecydowanych i to ci drudzy są w zdecydowanie bardziej komfortowej sytuacji niż Ci pierwsi. Drodzy zdecydowani, jeśli uważacie, że Wasza decyzja jest dobrze przemyślana – szacun i zazdro, ale ten tekst kieruję przede wszystkim do osób, które do tego grona nie należą.


Jak pewnie się zorientowałaś lub zorientowałeś – również należę do szerokiego grona osób, które ostatecznej decyzji jeszcze nie podjęły. Ponadto, cieszę się, że nie mam jeszcze karty do głosowania w ręce. Ktokolwiek byłby Twoim faworytem, może się okazać, że z Twojego poparcia tej osoby wyjdzie, mówiąc krótko, lipa. Na przykład – w świetle zdarzeń z ostatnich paru miesięcy upatrzony kandydat zrobi coś zupełnie przeciwnego niż jego wyborcy i wyborczynie spodziewaliby się. Ja zachęcam Cię do ponownego przemyślenia własnego wyboru kandydata na prezydenta RP. Wbrew wielu opiniom, uważam, że to pierwsza tura wyborów jest trudniejsza dla głosujących. Dziwne? Być może, ale całość wyjaśniam poniżej.

W listopadzie 2014 roku odbyłam niesamowicie ciekawą rozmowę. Moja ówczesna rozmówczyni miała podglądy odmienne od moich i ogromną wiedzę, nie tylko w zakresie polityki. Rozmowa ta była dla mnie o tyle łatwiejsza, iż wówczas nie stałam przed rzeczywistym wyborem. Mogłam jedynie gdybać. Dzisiaj jest już inaczej. Po przekroczeniu granicy 18-go roku życia każdy Polak i każda Polka staje w tym momencie przed wyborem, a właściwie dwoma wyborami. Pierwszy – głosować czy nie, a jeśli głosować – na kogo?

Ta rozmowa wcale nie dotyczyła wyboru kandydata, ale kwestii, która tura wyborów jest łatwiejsza, a która trudniejsza dla wyborcy. Teoretycznie to pierwsza tura powinna być łatwiejsza, tak twierdziła moja rozmówczyni, bo przecież wówczas wybieramy kandydata najbardziej odpowiadającego naszym preferencjom. Druga tura na pozór powinna być więc trudniejsza, gdyż mamy wybór tylko pomiędzy dwoma kandydatami. Jeśli uprzednio wybrany przez nas kandydat nie dostał się do niej, jest prawdopodobne, że żaden z kandydatów nie będzie nam odpowiadał lub będzie odpowiadał tylko w małym stopniu. Faktycznie – w takiej sytuacji, to pierwsza tura wyborów jest łatwiejsza. Powtarza się jednak warunek uprzednio wspomniany – musimy być w 100% przekonani do tego kandydata (co wcale nie oznacza zgadzanie się z jego poglądami w 100%). 

Sparafrazuję popularny slogan polityczny – „Polacy do tej pory wybierali mniejsze zło i głosowali przeciw, a nie za”. Tym razem będzie tak samo. Niezależnie od tego jakie masz poglądy, prawdopodobnie przy wyborze kandydata będziesz się wahać. To pierwszy tego determinant. Na Twoim miejscu jednak nie popadałabym w panikę, bo ma na to wpływ sporo czynników. Niekoniecznie musi to wynikać z braku odpowiedniego kandydata, ale też ogólnego kształtu obecnej polityki, a trochę też z naszej polskiej mentalności. Najprościej się z tym pogodzić. Rzecz w tym, żebyś wrzucając do urny kartę do głosowania mieć czyste sumienie. O to się wszystko rozbija – o czyste sumienie. Dlatego moim zdaniem pierwsza tura jest trudniejsza dla wyborców.

Załóżmy, że obydwoje zaliczamy się do tej polskiej większości i – choćby podświadomie – głosujemy przeciw. W związku z tym każdy z nas ma też jakiegoś faworyta. Wprawdzie pojawiają się pewne wątpliwości, ale ze wszystkich kandydatów najlepiej reprezentuje nasze poglądy społeczno-gospodarcze. Wiemy też kogo na pewno nie chcielibyśmy na urzędzie prezydenta RP. W tym momencie powinniśmy odpowiedzieć sobie nie na pytanie czy nasz kandydat ma realne szanse dostać wysoki wynik w pierwszej turze. Pytanie, które powinniśmy postawić brzmi: czy w ogóle można mówić o jego potencjalnej wygranej z w drugiej turze? Na pewno znajdzie się tam silny kandydat, któremu jesteśmy przeciwni. To oczywiście musi poprzedzić bardzo wysoki wynik w pierwszej turze, a konkretnie drugi.

Jeśli nasz kandydat jest tym, który ma realne szanse wejść do drugiej tury, nie mamy większego problemu. Gorsza jest sytuacja jest wówczas, kiedy nie ma tych szans. Wtedy stajemy przed dylematem – głosować na naszego kandydata czy na tego, który ma większą szansę wygrać, żeby osoba, której zdecydowanie nie chcę nie pełniła funkcji prezydenta? Ja wybieram drugą opcję. 

Tak, to jest kompromis. Czy warto na niego pójść? To zależy. Zależ tego co jest dla Ciebie istotniejsze – to, że kandydat, którego nie chcesz ma spore szanse na wygraną, czy może wybór w pełni zgodny z Twoimi poglądami? To, że umocnisz pozycję silnego kontrkandydata, czy może to, że zagłosujesz nie w pełnej zgodzie z Twoimi przekonaniami?

Wybór jest trudny, ale masz jeszcze dwa tygodnie na jego podjęcie. Dla ułatwienia przedstawię Ci aktualną listę kandydatów na urząd Prezydenta RP. Obecnie jest to 11 osób:
Pamiętaj, że najważniejsze to oddać głos. Nawet pusty, jeśli nikt nie odpowiada Twoim oczekiwaniom. Jeśli jednak nie chcesz oddawać pustego głosu – proponuję Ci Latarnika Wyborczego, gdzie możesz sprawdzić któremu kandydatowi jest najbliżej do Twoich poglądów. Na pewno ułatwi sprawę. Do zobaczenia przy urnach!

Katarzyna Małkus

*Artykuł niesponsorowany. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zmiany!

Kampania prezydencka 2020 - porażka czy sukces?

Mówię „NIE!” prawom kobiet.