Odważ się! Studiuj za granicą i uzyskaj wparcie w aplikacji.
Studia poza
granicami Polski to coraz popularniejszy temat. I trudno się dziwić, bo dzisiaj
podróż z jednego końca Europy na drugi, to jak kiedyś podróż z Gdańska do
Zakopanego. Comiesięczne powroty z Anglii do Polski to teraz nic
nadzwyczajnego. Sama dwa razy aplikowałam na studia w UK, na różne uczelnie i
dwukrotnie się dostałam, choć ostatecznie ich nie rozpoczęłam. Nie oznacza to
jednak, że całkiem zrezygnowałam z tego planu, bo znowu aplikuję. Tym razem na
studia magisterskie (w końcu do trzech razy sztuka 😉). Dlaczego zatem piszę o tym
teraz, skoro studia magisterskie zaczynam dopiero za rok? Bo aplikacja na
studia poza granicami Polski rozpoczyna się rok przed ich rozpoczęciem, czyli
właśnie teraz.
Finansowanie
studiów – bo te za granicą, zazwyczaj są płatne – przestaje być problemem. Za
granicą, znaczna większość studentów, pracuje. Zdobycie pokoju, mieszkania, czy
akademika nie jest już problemem, bo obecność w Unii Europejskiej sprawia, że
legalizacja dłuższego pobytu jest dzisiaj znacznie prostsza i szybsza niż
kiedyś. W aplikacji pomagają różne organizacje. I to na nich chciałabym się
dzisiaj skupić. Na samym procesie przygotowania, nie tyle do wyjazdu, co do
podjęcia decyzji, że chcemy aplikować na studia za granicą. Skupię się na
studiach w Europie, bo to najpopularniejszy kierunek, jeśli mowa o studiach
gdzie indziej niż Polska.
Pierwszym
krokiem powinien być research na stronie eurodesk.pl. Pisałam o tym portalu
przy okazji pomocnych portali o studiach (TUTAJ). Powszechnie wiadomo, że
najczęściej używanym językiem obcym jest angielski. Nie oznacza to od razu, że
jeśli nie mówisz dobrze w żadnym innym języku, to do wyboru masz jedynie Wielką
Brytanię. Wiele uczelni na terenie całej Europy, prowadzi studia w języku
angielskim, nawet jeśli nie jest to język urzędowy. Jeśli więc będziesz
studiować po angielsku, np. w Niemczech, masz szansę nauczyć się języka
miejscowego, a to tylko lepiej dla Ciebie. Przy aplikacji rozważ więc studia
poza granicami Polski.
Drugim
krokiem jest wybór kraju. Choć zachęcam Cię do podjęcia studiów poza granicami
Polski, to nie jestem zwolennikiem tzw. „lukru”. Jak już wspomniałam wcześniej
– studia za granicą zazwyczaj są płatne, jednak nie jest to przeszkoda nie do
pokonania. Z pomocą przychodzą różne formy wsparcia finansowego – od uczelni
lub państwa. Dla przykładu w Holandii czesne wynoszą nieco ponad 2 000
euro rocznie, co nie jest wysoką kwotą jak na wyższą edukację, czy też w
porównaniu np. z opłatami za studia w USA. Wprawdzie masz możliwość wzięcia
kredytu, ale jeśli okaże się, że go nie otrzymasz – będziesz musiał lub musiała
z własnej kieszeni wyjąć około 2 000 euro rocznie. Dla odmiany w Wielkiej
Brytanii studia są już sporo droższe, ich koszt to ponad 9 000 funtów
rocznie, na studiach licencjackich, na uczelni publicznej, bo w przypadku tych
prywatnych, czy też studiów magisterskich – uczelnia sama ustala wysokość
czesnego. Możesz ubiegać się natomiast o pożyczkę rządową na czesne i tutaj
jest znacznie większa szansa, że ją otrzymasz, niż w Holandii. Właściwie
sytuacje, kiedy odmówiono komuś pożyczki na czesne, to tylko jednostki. Warunki
spłaty są korzystne – robisz to dopiero, kiedy Twoje zarobki, po studiach,
przekroczą odpowiedni próg i wówczas rata kredytu studenckiego to jedynie
niewielki procent Twojego wynagrodzenia, uzależniony od jego wysokości.
Sytuacje, kiedy ktoś ma problem z uzyskaniem np. kredytu hipotecznego, ponieważ
są niezwykle rzadkie, a problemy ze spłatą – prawie się nie zdarzają, ale…
Kończąc studia licencjackie w UK startujesz w życie z kredytem w wysokości
ponad 100 000 zł. Fakt – masz rewelacyjną szansę w życiu na zamieszkanie w
innym Państwie, podszlifowanie języka i zdobycie wykształcenia w zupełnie inny
sposób niż w Polsce, gdzie zazwyczaj mamy więcej teorii niż praktyki. Uczelnie w
Wielkiej Brytanii należą do najlepszych na świecie, więc możesz posiadać
prestiżowy dyplom. Wciąż jednak pożyczkę rządową musisz spłacić i choć nie
powinno być z tym wielkich problemów, musisz mieć na uwadze wysokość kredytu do
spłacenia. Dlatego sama nie zdecydowałam się na wyjazd w ramach studiów licencjackich,
bo choć nie powinno być większych problemów finansowych z tym związanych, to
jednak nie chciałabym mieć świadomości, że mając 22 lata i tylko licencjat,
startuję w życie z kredytem około 150 tys. zł. Ale to ja…
Kolejnym
etapem po wyborze kraju jest aplikacja na uczelnie. I tutaj możesz przestać się
martwić. Jest całkiem sporo organizacji, które pomagają dostać się na wymarzone
studia. Część z nich robi to w całości nieodpłatnie. Listę, z którymi sama
miałam styczność przedstawiam poniżej, a ostateczny wybór zostawiam Tobie.
CONVERSA –
to był mój pierwszy strzał, pierwsza aplikacja na studia za granicą. Wybrałam
ją, bo nie znałam wcześniej żadnej innej organizacji, a wizytówkę dostałam
podczas Salonu Maturzystów. Z racji, że uczelni nie jest masa, aplikujących też
jest mniej. Z tego, co pamiętam – Panią, która pomagała mi w aplikacji miałam
prawie że na wyłączność. Posiada 5 uczelni partnerskich w Anglii oraz 1 w
Londynie i 1 w Walii. Udzielana pomoc jest bezpłatna.
SMART PROSPECTS
– moja druga aplikacja na studia w UK. Z nimi możesz aplikować na absolutnie
wszystkie uczelnie w Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, a całą, kompleksową
pomoc otrzymujesz za darmo. Z racji, że Smart Prospects przeprowadza aplikacje
w całym państwie ma też spore rozeznanie w jakości uczelni i silnie rozbudowaną
strukturę wewnętrzną – są osoby, które zajmują się stroną administracyjną
aplikacji, ale też takie, których zadaniem będzie sprawdzenie Twojego listu
motywacyjnego. Warto tu zajrzeć.
ELAB EducationLaboratory – pomogą Ci w aplikacji nie tylko na studia w Wielkiej Brytanii, ale
też w Holandii, Danii, czy nawet USA, a dzięki swoim programom premium możesz z
nimi aplikować na całym świecie (byle po angielsku). Mają swoją specyfikę i o
ile ich pomoc w ramach aplikacji na studia licencjackie jest bezpłatna, o tyle
nie jest tak już w przypadku aplikacji na studia magisterskie. Pomogą Ci też
jednak w wyjeździe na wolontariat, czy na kurs wakacyjny. Absolutny full service w kwestii wyjazdów zagranicznych.
GLOBALEDUCATION – swoje biuro mają w Warszawie i wysyłają z niego studentów do
Wielkiej Brytanii i Holandii. Posiadają sporą ilość uczelni partnerskich.
Kilkuosobowa grupa pracowników z psiakiem na pokładzie. Fajna atmosfera, a pomagać Ci będą (prawie że) świeżo upieczeni absolwenci.
KASTU – cały wachlarz możliwości, jeśli chodzi o
wybór państw. Do wyboru masz Anglię, Danię, Szwecję, Finlandię, Holandię, a
nawet Chiny. Za pomoc w aplikacji zapłacisz 50 zł, co w porównaniu z ogólnymi kosztami studiów zagranicznych jest tak naprawdę, niczym. Podobnie jak w pozostałych przypadkach, tutaj również spotkasz się z profesjonalną pomocą.
PERFECT –
tutaj dopiero można poszaleć po mapie. Do zaoferowania mają Anglię, Irlandię,
Holandię, Danię, Szwecję, Francję, Włochy, ale też Australię, Nową Zelandię,
USA i Kanadę. W każdym z tych państw mają przynajmniej kilka uczelni partnerskich.
Mam
nadzieję, że trochę otworzyłam oczy na nowy horyzont. Czasem warto wyjść poza
strefę komfortu, własne podwórko, bo jest szansa, że wyjdziesz na tym lepiej. A
nie dowiesz się tego, jeśli nie sprawdzisz…
Katarzyna
Małkus
*Artykuł niesponsorowany.
Komentarze
Prześlij komentarz